poniedziałek, 5 stycznia 2015

"W śnieżną noc"- John Green, Lauren Myracle, Maureen Johnson

Cześć ♥
Jak wam minął sylwester? Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście. U mnie było świetnie, wstawiłabym wam kilka zdjęć, ale niestety co się stało z moim blogiem i do postów nie mogę wstawiać zdjęć :( A byłam przebrana za Michaela Jacksona, wyglądało to ciekawie :D
Święta obchodzę dopiero w tym tygodniu, bo jestem prawosławna i wszystkim prawosławnym życzę wesołych świąt! Bogatego Mikołaja, miłej atmosfery i wszystkiego dobrego! :)
I chciałabym wam też podziękować za 10.000 wyświetleń! Jak już kiedyś mówiłam, większość to pewnie "Wejdę, zobaczę co to i wyjdę", ale i tak jestem zadowolona, że chociaż 1\4 osób, które wchodzą na mojego bloga czytają moje posty. Dziękuję, kocham was! ♥
A dziś mam dla was recenzję zimowej powieści o cudnych miłościach. Zapraszam! ♥

Co mówi opis?
Trzy gwiazdy literatury młodzieżowej, z kultowym pisarzem, Johnem Greenem na czele, napisały na czas Gwiazdki trzy połączone ze sobą opowiadania. Punktem wyjścia jest burza śnieżna, która w Wigilię kompletnie zasypuje miasteczko Gracetown. Na tle lśniących białych zasp pięknie prezentują się prezenty przewiązane wstążeczkami i kolorowe światełka połyskujące w nocy wśród wirujących płatków śniegu.Śnieżyca zamienia małe górskie miasteczko w prawdziwie romantyczne ustronie. A przynajmniej tak się wydaje… Bo przecież przedzieranie się z unieruchomionego pociągu przez mroźne pustkowia zazwyczaj nie kończy się upojnym pocałunkiem z czarującym nieznajomym. I nikt nie oczekuje, że dzięki wyprawie przez metrowe zaspy do Waffle House uda się odkryć uczucie do wieloletniej przyjaciółki. Albo że powrót prawdziwej miłości rozpocznie się od nieprzyzwoicie wczesnej porannej zmiany w Starbucksie. Jednak w śnieżną noc, kiedy działa magia Świąt, zdarzyć może się wszystko…

Co mówię ja?
Na początku nie wyobrażałam sobie, jak można napisać książkę w trzy osoby. Wydawało mi się to nie niemożliwe. Ale patrząc na tę książkę, jest to jak najbardziej możliwe. Widać współpracę pomiędzy autorami, nie ma jakichś niedociągnięć w fabule, wszystko się zgadza.
Wszystkie trzy opowiadania mnie urzekły. Chociaż na samym początku myślałam, że to będzie jedna opowieść i każdy autor będzie ją kontynuował. Więc przeżywałam lekki szok widząc nowe imiona przechodząc z części I do części II. Bardzo przywiązałam się do Jubilatki z opowiadania pani Johnson. I ciężko było wejść w świat Tobina z opowiadania pana Green'a (jakie rymy ^^), ale po kilku stronach drugiej historii także się w nią wciągnęłam. Chyba najmniej podobała mi się trzecia opowieść, pióra pani Myracle. Według mnie było tam za dużo zagmatwania. Ale mimo to ta historia także do mnie przemówiła, tak samo, jak dwie poprzednie.
Każda z tych opowieści jest na swój sposób szalona i nieprawdopodobna, co stwarza taki wspaniały nastrój. Tym bardziej, że wszystko dzieje się w dzień Świąt Bożego Narodzenia, co dodaje do tego jeszcze lepszego klimatu. Ale szczerze mówiąc, w opowiadaniu pana Green'a jest najmniej ducha świąt, jakby to się dzieje w święta, ale nie ma z tym większego związku. Mimo to, czuje się ten bożonarodzeniowy czar. Każda miłość przedstawiona w książce ma swoją przeszłość, inne mają też swoją przyszłość. Ale każda jest tak samo piękna, każda jest zachwycająca i urocza.
Świetny jest końcowy moment, spotkanie wszystkich bohaterów w jednym miejscu.. Magiczne, wspaniałe ♥
Nie wiem, co jeszcze mogę napisać. Polecam powieść wszystkim, którzy kochają opowiadania z humorem, bo na pewno go tam nie braknie. Każdy, kto kocha historie o miłości z happy end'em na pewno będzie zadowolony z lektury. Przede wszystkim ogromny szacunek dla trzech wspaniałych autorów za napisanie tak cudnej książki!
Polecam serdecznie jeszcze raz i żegnam się z wami na dziś! I przepraszam, że tak krótko :(
Do następnego wpisu! ♥




Piosenka na dziś-> https://www.youtube.com/watch?v=QNJL6nfu__Q -O Jezu ♥ Kochaaam ♥
Cytat dnia-> "Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu." ♥