czwartek, 4 czerwca 2015

"Will Grayson, Will Grayson"- John Green, David Levithan

Cześć! ♥
Wysyłam wam spóźnione życzenia z okazji dnia dziecka! ♥ Mam nadzieję, że poniedziałek minął wam świetnie, tak samo jak mi :)
Dziś zapraszam was na długą recenzję kolejnej książki Greena :) Obiecuję, że następna będzie krótsza! I następnym razem będzie to recenzja filmu... A jakiego? Zobaczycie za tydzień.
A teraz, zapraszam! ♥
Co mówi opis?
Pewnego zimnego wieczoru w Chicago przecinają się ścieżki dwóch Willów Graysonów. Nazywają się tak samo, ale do tej chwili żyli w zupełnie różnych światach. Teraz ich życie rusza w całkiem nowym i nieoczekiwanym kierunku. Po drodze jest miejsce na przyjaźń i miłość, muzykę i futbol, a emocjonalna plątanina znajduje kulminację w najbardziej szalonym i spektakularnym musicalu, jaki kiedykolwiek wystawiono na deskach licealnych scen.

Co mówię ja?
Czytałam o tej książce bardzo dużo dobrych opinii. Ludzie mówili, że to najlepsza książka Greena. Ja za to mówię zdecydowane- NIE.
Na okładce znajdziemy znak "MYŚL-NIK". Oznacza to, że powieść powinna "zmusić nas" do myślenia. Ja nie myślałam przy niej ani trochę. Było tam kilka momentów, przy których trzeba było wytężyć mózgownicę, ale to jeszcze nie powód, że pisać, że cała opowieść skłania do myślenia. Oczywiście, pewnie znalazły się osoby, które rozmyślały nad sytuacjami zaistniałymi w historii długo, ale ja po prostu przewracałam kolejne strony.
Czasem niektóre momenty były tak zagmatwane, że musiałam przypomnieć sobie, co się działo ileś tam stron wcześniej, żeby załapać, o co chodzi w całej sytuacji. Mam wrażenie, że książka jest niedopracowana, nie do końca przemyślana.
Fajne jest to, że da się odróżnić dwóch Willów, ponieważ jeden pisze każde zdanie mała literą. Na początku to mnie wkurzało, ale później się do tego przyzwyczaiłam. Autor  na końcu mówi, że Will postrzega siebie jako człowieka "pisanego małą literą", dlatego jego rozdziały są tak nietypowo sformułowane. Możecie mnie uznać za ignorantkę, ale ja uważam, że to bardziej po to, żeby odróżnić dwóch Willów.
Obrzydza mnie Kruchy. Wiem, że jest on przedstawiony w książce niekorzystnie specjalnie, ale no... Jak wyobrażam sobie niektóre sceny z nim, to aż mnie mdli. Jest chyba najgorszym z bohaterów w tej książce. Według mnie, oczywiście.
Zakończenie... Z jednej strony wszystko skończyło się w odpowiednim momencie, a z drugiej nie. Mam wrażenie, że historia z Maurą nie jest wyjaśniona. Nawet nie jest jakoś specjalnie kontynuowana. Na początku jest takie "BUM!", a później ten wątek schodzi na drugi plan i już nie powraca. Już zdążyłam się przyzwyczaić, że w książkach Greena wszystko kończy się bez wyjaśnienia, jednak nie zaczerpniecie tego wątku wyjątkowo mnie wkurzyło, bo uważam, że można go było nieźle pociągnąć, zrobić z niego fajną akcję z happy endem.
I po tym musicalu spodziewałam się troszkę więcej. W końcu miał być "spektakularny", a był... Według mnie przeciętny. Oczywiście, był nietypowy, ale nie zwalił mnie z nóg. Tak samo jak akcja Willów, którą organizowali. To było słodkie i w ogóle urocze, ale no... To nie to, czego oczekiwałam.
Sądziłam, że będzie więcej wątków z dwoma Willami. A więcej było wątków Kruchy-Will. A sądzę, że książka byłaby o wiele ciekawsza, gdyby oba Graysony wpadały na siebie częściej, bo są zupełnie różni i to jest w nich fascynujące. Po za tym opis książki mówi nam właśnie wokół nich będzie rozgrywana cała historia... A tu niespodzianka, głównym bohaterem stał się Kruchy Cooper.
W całej historii króluje wątek homoseksualny. W książkach Zielonego (choć akurat "W.G., W.G" nie jest tylko jego dziełem) zawsze poruszane są delikatne tematy, zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. Ale uważam, że ta powieść jest aż zbyt odważna, że trochę przesadził. Ale może jestem przewrażliwiona, nie wiem.
Cały początek był okay, nawet mi się podobał, chociaż nie wciągnął mnie jak np. początek "Gwiazd naszych wina". Ale środek... niezbyt dobry. Tak samo końcówka. Mam wrażenie, że książka jest niekompletna. W każdym razie, jeżeli jesteście fanami twórczości Greena warto sięgnąć po "Will Grayson, Will Grayson" i sprawdzić, czy mówiłam prawdę i czy się ze mną zgadzacie.

Hu hu, to się rozpisałam! ^^
Mam jednak nadzieję, że dotrwaliście do końca i mimo moich nie za dobrych opinii o książce Greena i Levithana sięgniecie po nią i opiszecie mi swoje wrażenia.

Przepraszam, żę ta recenzja jest taka obszerna, ale po prostu chciałam wypisać wszystkie swoje odczucia, a jak widać troszkę ich tu dużo... Troszkę. :D
Do następnego wpisu! *-*

Cytat dnia: "We are the heroes of our times, but we're dancing with the demons in our minds."- cytat z piosenki "Heroes"- Mansa Zelmelrowa ♥