sobota, 10 października 2015

"Znajdę cię, Crystal"- Joss Stirling

Cześć!
Październik rozpoczął się pracowicie. Za mną już jubileusz szkoły, otrzęsiny i kolejny przetrwany tydzień! :) 
Od razu informuję\ostrzegam, że na blogu niedługo zrobi się trochę bardziej... fioletowo :) 
Mam dziś dla Was recenzję jednej z najlepszych książek, jakie czytałam, a mianowicie "Znajdę cię, Crystal" Joss Stirling :) 
Miłej lektury!
Co mówi opis?
Najlepsze miejsce na Ziemi aby się zakochać? Wenecja! Crystal Brook zostaje wystawiona na ciężką próbę – z całych sił próbuje się oprzeć urokowi sawanta, Xava Benedicta. Wśród romantycznych zabytków i malowniczych widokówb czai się jednak niebezpieczeństwo. Ktoś zagraża rodzinie Benedict i najbliższym Crystal. Czy Crystal i Xav będą umieli współpracować, aby ich chronić? I co zrobić z ujawnioną nieoczekiwanie tajemnicą?

Co mówię ja?
Nie wiem od czego zacząć. Cały czas nie mogę otrząsnąć się z kaca książkowego, jakiego złapałam po skończeniu tej powieści. Sięgnęłam po nią bezpośrednio po przeczytaniu "Jak cię wykraść, Phoenix?". Po skończeniu każdej części z sagi o braciach Benedictach nie mogę rozstać się z główną bohaterką, która w kolejnej książce schodzi na drugi plan. Za każdym razem przywiązuję się do tytułowych postaci, znajduję w nich jakąś tam cząstkę siebie. Na początku nie byłam przekonana do Crystal. No, do Phoenix i Sky w ich opowieściach też na początku nie pałałam miłością. Strasznie wkurzało mi podejście Crystal do życia, chociaż w pewnym stopniu ją rozumiem. Rodzina cały czas jej wciskała, jaka to jest beznadziejna i właśnie dlatego tak patrzy na świat. Chciałam ją po prostu walnąć kiedy olewała cudownego Xava. Z Benedictami mam tak samo, w każdej książce podoba mi się inny, a kiedy już ją skończę i będę chciała wybrać jednego, najlepszego, no to po prostu... Nie umiem.
Do postaci w "Znajdę cię, Crystal" mogłam dokładnie dopasować z wyglądu osoby, które znam co jeszcze bardziej umilało mi czytanie. Pani Stirling zawsze dokładnie opisuje bohaterów co pomaga w wyobrażaniu ich sobie.
Momentami miałam wrażenie, że akcja dzieje się zbyt szybko, jakby ktoś puścił film w przyśpieszonym tempie. Ale na szczęście nie ma takich długaśnych monologów, które chciałam ominąć. Każdy moment był ciekawy i piękny na swój sposób.
Bardzo fajny jest wątek znanego aktora, widać wtedy, że gwiazdy filmowe nie zawsze na żywo są takie same jak w wywiadach.
Nie podlega wątpliwości iż Joss Stirling pisze najpiękniejsze zakończenie na świecie. Nie zdradza zbyt wiele, zostawia czytelnikowi pole do popisu, możemy sobie
wyobrazić dalsze losy bohaterów.
Oczywiście nie zabrakło nieoczekiwanych zwrotów akcji. Nawet BARDZO nieoczekiwanych. Myślę że nikt, kto wcześniej nie usłyszał spojlerów nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. Nie mogłam się od książki oderwać, pilnowałam siostrzenicy, a kiedy tylko na chwilę raczyła przysnąć od razu sięgałam po powieść.
Polecam "Znajdę cię, Crystal." oraz inne książki z sagi o braciach Benedictach wszystkim. Od fanów science fiction po miłośników romansów. Idealnie wymierzone, nie ma niczego za dużo, ani za mało. Powieść jest po prostu IDEALNA.
Nie omieszkam także się pochwalić, że pani Stirling jest czytelniczką mojego bloga, ostatnio pisałyśmy troszkę, podesłałam jej link i obiecała, że przeczyta kilka wpisów i jeżeli coś, da mi rady :)
I to już koniec recenzji, mam nadzieję, że zachęciłam was do sięgnięcia po sagę pióra Joss Stirling.
Mam nadzieję, że macie miłe wakacje. Załączam zdjęcie mojej małej siostrzenicy, której także postanowiłam przedstawić historię Crystal. Mina może na to nie wskazuje, ale bardzo jej się podobało! ;D
Życzę wam miłego dnia! ♥

Cytat dnia: "To było za razem dobre i złe. Miłość buduje i niszczy."