sobota, 7 listopada 2015

"Próby ognia"- J. Dashner

Cześć, dzień dobry, witam!
Nie wiem, czy jest sens witania się, bo nie mam pewności, że ktoś to jeszcze czyta. Mam nadzieję jednak, że widzisz właśnie to zdanie i mylę się myśląc, że zostałam zupełnie sama ze swoimi wpisami.
Odkryłam, że muszę jakoś motywować Was do czytania, dlatego ogłaszam wszem i wobec, iż gdy zbiorę 30-stu obserwatorów, zorganizuję konkurs z nagrodą rzeczową. Może i książkową...
Dlatego czekam! Obserwować mojego bloga możecie klikając przycisk po prawej stronie witryny.
Przygotowałam dziś specjalnie dla Was recenzję drugiej części trylogii "Więzień labiryntu", a mianowicie "Prób ognia".
Miłego czytania!
Podstawowe informacje!
Tytuł oryginalny: "The Scorch Trials"
Autor: James Dashner
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 415 (włącznie z epilogiem)
Co mówi opis?
Próby Ognia to długo oczekiwany drugi tom bestsellerowej trylogii Więzień Labiryntu.
Znalezienie wyjścia z Labiryntu miało być końcem. Żadnych więcej niespodzianek, żadnych puzzli. I żadnego uciekania. Thomas był przekonany, że jeśli Streferzy zdołają się wydostać, odzyskają swoje dawne życie.
W Labiryncie życie było łatwe. Było jedzenie, schronienie i względne bezpieczeństwo. Dopóki Teresa nie zapoczątkowała końca. Ale w świecie poza Labiryntem koniec został zapoczątkowany już dawno temu.
Spalona przez Pożogę i wysuszona z powodu nowego surowego klimatu, Ziemia stała się krainą zniszczenia, penetrowaną przez Poparzeńców, ludzi zarażonych Pożogą.
Dlatego Streferzy wciąż nie mogą przestać uciekać. Zamiast upragnionej wolności, muszą stawić czoła jeszcze jednej próbie. Muszą przejść przez najbardziej spaloną część świata i dotrzeć do celu w ciągu dwóch tygodni.
Ale DRESZCZ przygotował im na tej drodze wiele niespodzianek. Wiele krwawych niespodzianek...
Thomas może tylko zastanawiać się, czy sekret do wolności tkwi w jego głowie, czy też na zawsze będą zdani na łaskę DRESZCZU...

Co mówię ja?
Jeszcze kilka dni po skończeniu książki byłam w głębokim szoku. Ta część wstrząsnęła mną o wiele bardziej niż "Więzień labiryntu". Z tego co słyszałam od innych książkoholików jest to najlepsza powieść z trylogii i chociaż nie przeczytałam jeszcze "Leku na śmierć" czuję, że te słowa się potwierdzą.
Bardzo lubię Thomasa. Jak pewnie zauważyliście nie zbyt często żywię jakiekolwiek pozytywne uczucia do głównego bohatera, jednak tutaj jest inaczej. Często zgadzam się z wyborami Tommy'ego, chociaż oczywiście nie zawsze, bo bywały momenty, że chciałam go spoliczkować, żeby się ockną.
Chyba nigdy na żadnym bohaterze nie zawiodłam się tak bardzo jak na Teresie. Mogłabym tu rzucić kilka niezbyt ładnych określeń, które przyszły mi do głowy kiedy czytałam wiadome fragmenty...
Dashner wspaniale kreuje postacie. Wiadomo kto kim jest, wszystko jest postawione jasno. Mimo to bohaterom nie brakuje nutki tajemniczości. Nikt nie jest nijaki, każdy ma pewną zarysowaną osobowość. Podoba mi się też to, że autor nie pomija żadnych wątków. O niczym nie zapomina. Umie jednak czasem tak wyminąć niektóre aspekty, żeby nagle wrócić je ze zdwojoną mocą.
O wiele bardziej lubię Brendę niż Teresę. Już nawet nie chodzi o to, co ta druga zrobiła- ona od początku nie zdobyła mojego zaufania, od zawsze wiedziałam, że coś jest nie tak. Za to Brenda... Jest cudowna. Nie idealna oczywiście, bo każdy ma wady, ale jest jedną z lepszych postaci książkowych.
Zakończenie totalnie mnie zaskoczyło, nie mogę się doczekać, aż mój portfel trochę "spuchnie" i będę mogła w końcu przerwać cierpienia oczekiwania na kolejną część. Mam nadzieję, że kupię"Lek na śmierć" jak najszybciej i obejdę się bez zbędnych spojlerów ze strony złych ludzi z internetu.
Muszę przyznać, że "Próby ognia" męczyłam od końca sierpnia. Nie dlatego, że był nudne, ale po prostu szkoła nie pozwalała mi na spokojne czytanie. Ostatnio trochę chorowałam i miałam w końcu okazję skończyć tę książkę. Nie mogłam się od niej oderwać, a po skończeniu miałam strasznego kaca. Potrzebowałam dwóch dni, żeby się z niego otrząsnąć.
Podsumowując- druga część trylogii "Więzień labiryntu" wytargała moje emocje już chyba maksymalnie. Niesamowite zwroty akcji, ładny, ale nie prosty język i wspaniała fabuła. Chyba nie muszę dodawać, że polecam :)
Jeżeli chodzi o film- nie będę dodawała jego oddzielnej recenzji, ponieważ nie chce mi się po prostu go wspominać. Jedna z najgorszych ekranizacji, jakie miałam nieprzyjemność oglądać. Świetni aktorzy, klimat i w ogóle, ale adaptacja... Przerażająca. W "Próbach ognia" nie było wątku prób ognia. Ciekawe, nie sądzicie?
Zawiodłam się i to bardzo, chociaż po kinowej wersji "Więźnia labiryntu" nie spodziewałam się fajerwerków... Mimo to wyszło gorzej niż myślałam.


I to by było tyle, jeżeli chodzi o recenzję "Prób ognia" :)
Zostawiajcie po sobie ślady w postaci komentarzy i obserwacji. Przypominam, że po trzydziestu obserwatorach możecie spodziewać się konkursu z nagrodą rzeczową, więc warto!
Do następnego tygodnia, paaa! ♥


Piosenka na dziś-> https://www.youtube.com/watch?v=pkCyfBibIbI
Cytat dnia: "A kiedy ona cię kochać przes­ta­nie, zo­baczysz noc w środ­ku dnia, czar­ne niebo za­miast gwiazd, zo­baczysz wszys­tko to sa­mo, co ja."- Edward Stachura