niedziela, 27 marca 2016

"Rozkaz zagłady"- James Dashner

Cześć!
Wpis wrzucam dopiero dziś, ponieważ wczoraj cały dzień nie miałam internetu. Mam nadzieję, że święta mijają Ci spokojnie, skąpane w cudnym słońcu, które ostatnio postanowiło łaskawie pokazać się na parę dni.
Wczoraj skończyłam czytać "Rozkaz zagłady". Co tu mówić, długo się z tą powieścią męczyłam, ale jakoś udało mi się dobrnąć do końca. Zapraszam do przeczytania recenzji!

Podstawowe informacje!
Tytuł oryginalny: "The Kill Order" 
Autor: James Dashner 
Liczba stron: 420 
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Co mówi opis? 
Po opis kliknij tu!
Co mówię ja?
Podczas czytania tej książki czułam się jak zawiedzione, małe dziecko, które podczas podróży pyta rodziców "Daleko jeszcze?", a oni zdenerwowani odpowiadają "Tak".
"Rozkaz zagłady" miał rozjaśnić czytelnikowi chociaż kilka ważnych aspektów poruszonych w trylogii. Tym czasem miałam wrażenie, że autor sam plątał się w pisaniu. Jakby chciał wyjaśnić zbyt wiele za jednym razem, ale zamiast tego dołożył jeszcze więcej pytań, dorzucił kilka wątków do całej tej "zupy" zawiłości i niechlujnie wymieszał. Po skończeniu powieści czułam się tak, jakbym wróciła do punktu wyjścia, bo szczerze mówiąc nie interesowało mnie, jak wyglądały rozbłyski słoneczne, bo to chyba jeden z najmniej ważnych momentów w całej historii. Oczywiście wiele znaczy dla fabuły, ale nie odczuwałam potrzeby przeczytania dokładnego opisu, który tak naprawdę nie zbyt wiele mówił, bo opowiedziany był z perspektywy ludzi, którzy w trakcie całej katastrofy przebywali pod Ziemią. Wiem, że to co piszę nie ma do końca sensu, ponieważ prawie wszyscy ludzie, którzy znajdowali się na powierzchni zginęli, ale myślę, że rozumiesz, o co mi chodzi. 
Męczyłam się z tą książką, naprawdę. Dreszcze przeszły mnie tylko raz i to w ostatnim rozdziale, gdy naprawdę coś zaczęło się dziać. Początek także nie był zły, dowiadujemy się, jakim cudem Pożoga rozprzestrzeniła się na Ziemi i do czego miała początkowo służyć. Ale później bohaterowie prowadzili walkę z wiatrakami. Tyle zachodu po to, żeby przeprowadzić odporną dziewczynkę przez Płaski Przenos. Zastanawiam się, co by było, gdyby jej nie znaleźli- podróżowaliby zupełnie bez sensu. Ale co z tego, skoro i tak wszyscy by zginęli. Nigdy nie zrozumiem Dashnera- mamy zupełnie inny tok myślenia.
Jeżeli chodzi o porównanie obu głównych bohaterów, Marka i Thomasa, zdecydowanie wole tego drugiego. Mark mnie nudził, tak samo Alec czy Trina- nic specjalnego w nich nie było.
Cały zamysł "Rozkazu zagłady" jest naprawdę fajny, ale według mnie wykonany słabo, bez pomyślunku, trochę na odwal. Za dużo nowych zagadek. Chciałam wyjaśnienia historii Thomasa i Teresy (tak wiem, że jedna z bohaterek prequelu to ona), procesu tworzenia labirytnu, a dostałam w większości to, czego sama zdążyłam się domyślić. 
Jeżeli przeczytał*ś trylogię "Więzień labiryntu", sięgnij po "Rozkaz zagłady", głównie z ciekawości, może wyrobisz sobie inną opinię niż ja. Moja ocena to niestety takie słabe 4\10.

Przepraszam, że ta recenzja nie do końca trzyma się całości, ale jestem w trakcie "Złodziejki książek" i jestem w wielkim szoku, więc ciężko mi jest wypowiadać się na temat jakiejś innej powieści. 
Życzę słonecznego tygodnia! ♥

Piosenka na dziś-> "NO"- Meghan Trainor 
Cytat dnia: "Co może być gorsze od chłopaka, który cię nienawidzi? Zakochany chłopak."
-"Złodziejka książek", Markus Zusak