niedziela, 10 stycznia 2016

"Harry Potter i Książę Półkrwi"- J.K Rowling

Cześć! 
Jeżeli śledzisz mnie na facebooku, snapie, a najbardziej na asku pewnie zauważył*ś moją tzw. "fazę" na Snape'a, Lupina i ogólnie całego Harry'ego Pottera. NIGDY nie miałam takiego kaca książkowego, po żadnej powieści. Dziękuję Bogu za tak cudowną pisarkę jak Rowling. To będzie pierwsza seria, którą przeczytam od początku kolejny raz. 
Czy jeżeli oglądam scenę wspomnień Snape'a z  "Insygniów Śmierci" po raz piętnasty w ciągu niecałego tygodnia, to coś jest ze mną nie tak? Mam nadzieję, że to normalne. 
OSTRZEGAM! W recenzji znajdą się spojlery, czytasz na własną odpowiedzialność.
Zapraszam!
Podstawowe informacje!
Oryginalny tytuł: "Harry Potter and Half Blood Prince"
Autor: J.K Rowling
Ilość stron: 700 (łącznie ze słowniczkiem)
Wydawnictwo: Media Rodzina

Co mówi opis? 
Po nieudanej próbie przechwycenia przepowiedni Lord Voldemort jest gotów uczynić wszystko, by zawładnąć światem czarodziejów. Organizuje tajemny zamach na swego przeciwnika, a narzędziem w jego ręku staje się jeden z uczniów. Czy jego plan się powiedzie? Tom szósty przygód Harry’ego Pottera przynosi cenne informacje o matce Voldemorta, jego dzieciństwie oraz początkach kariery młodego Toma Riddle’a, które rzucą nowe światło na sylwetkę głównego antagonisty Pottera.
Na czym polega sekret nadprzyrodzonej mocy Czarnego Pana? Kto będzie nowym nauczycielem obrony przed czarną magią? Jaki jest cel tajemniczych i niebezpiecznych wypraw Dumbledore’a? Kto będzie wybranką serca Harry’ego? I wreszcie, kto jest tytułowym Księciem Półkrwi i jaką misję ma on do spełnienia?  

Co mówię ja? 
Jestem zdruzgotana. Dokończyłam tę powieść wczoraj w nocy. Czytała ją bardzo długo, od wakacji, ale to głównie przez brak czasu i zmęczenie. Na końcówce autentycznie się wzruszyłam. Doskonale wiedziałam co się stanie, bo kolejny raz źli ludzie z internetu zaspojlerowali mi całą książkę, ale i tak byłam zdezorientowana. Bez Dumbledore'a jest teraz tak... inaczej. Nie był moim ulubionym bohaterem, ale kiedy był nawet czytelnik czuł pewnego rodzaju spokój, a teraz... naprawdę zaczyna się odczuwać zagrożenie. Położyłam się spać i od razu rano sięgnęłam po "Insygnie Śmierci", bo tę część wyjątkowo mam w domu, bo jak wiecie albo i nie rok temu kupiłam właśnie ostatnio powieść z serii święcie przekonana, że to pierwsza. 
Już nie mogę się doczekać, kiedy skończę tę książkę. Nie dlatego, że jest nudna i nie mam ochoty na czytanie jej, nie nie, w żadnym wypadku. Po prostu chcę dokładnie poznać przebieg wszystkich wydarzeń, a nie polegać na "zeznaniach" innych Potterheads.
Nigdy nie przepadałam za Syriuszem. Dumbledore'a lubiłam, ale momentami mnie denerwował. Ale teraz, kiedy obaj nie żyją, czuję pewien niepokój z tym związany. Harry stracił dwóch, tak bardzo zaufane osoby, które były dla niego wsparciem. Fakt, ma przyjaciół, ale nie ma już takiej stabilnej podpory. Ugh, jak ja nie lubię takich dobijających momentów. 
Nie napiszę tu za dużo o początku książki, bo nie pamiętam za wiele ze swoich przemyśleń dotyczących pierwszych rozdziałów. Myślałam, że wyciągnięcie wspomnienia ze Slughorna będzie głównym wątkiem i kiedy już się uda to wszyscy będą chwilowo żyć długo i szczęśliwie. I rzeczywiście tak było, przez dwie strony. J.K Rowling ma to w zwyczaju- chce uśpić czujność czytelnika i nagle dowala jakimś takim wydarzeniem, że ciężko pozbierać myśli.
Tak się cieszę, że Harry w końcu jest z Ginny. Pasują do siebie jak mało kto. Uważam, że Rowling świetnie postąpiła łącząc głównego bohatera z córką Weasleyów, a nie z Hermioną. To by było takie typowe, przewidywalne. A tu proszę, niespodzianka.
W tym momencie zrobiłam sobie przerwę w pisaniu tej recenzji, obejrzałam dwie części Insygni, doczytałam książkę do momentu śmierci Zgredka. 
Chciałam tu wcześniej napisać, że znielubiłam Snape'a po tym co zrobił i nie ważne, co stanie się w ostatniej części, nadal będę zniesmaczona. Odwołuję to. Uznajmy, że nigdy nie chciałam tego powiedzieć. Uwielbiam Severusa tak samo jak na początku, oczywiście Alana Rickmana również.

I na tym zakończę. Nie chcę tu pisać za dużo, bo po skończeniu "Insygniów Śmierci" na pewno rozpiszę się niemiłosiernie. 
Dziękuję Ci, że przeczytałeś ten wpis- przepraszam za spojlery, ale na początku ostrzegałam! 
Do napisania za tydzień, a wszystkim!
Cytat dnia: "Cause I ran put my money some times ago, but if you look at my wife you'd never know, I'm afriad my babies got champagne taste on a beer budget."- "Champagne Taste", Home Free
Piosenka na dziś->  https://www.youtube.com/watch?v=3vhjNgIrEOs

6 komentarzy:

  1. Jak zwykle recenzja the best ;) mogłabyś podać jak nazywasz się na snapie?
    Pozdrawiam, Atari Avangarda
    http://atari-avangarda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) x
      Na snapie nazywam się: kuinawi
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ach, ich, och. Harri Potta <3
    Podziwiam, że dotrwałaś bez spoilerów. Ja, jak byłam na obozie, i byłam w trakcie "Insygniów", moje koleżanki specjalnie właziły mi do pokoju i spoilerowały...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dotrwałam bez spojlerów- wspominałam o tym, że "źli ludzie internetów" wszystko mi zaspojlerowali :c

      Usuń
  3. Przeczytałam twoją recenzję zaraz po skończeniu książki, cóż za zbieg okoliczności :'). Ogólnie zgadzam się z tobą w wielu aspektach, ale muszę przyznać, że gdy pierwszy raz przeczytałam książkę (nie oglądając wcześniej filmu), to się poryczałam i zaspamiłam koleżance fb takimi tekstami jak: "SNAPE TO ZŁO", "JAK JA MOGŁAM GO LUBIĆ :c". Świetnie ujęłaś to z tym uśpieniem czujności czytelnika przez J.K.Rowling. (Na początku chciałam cię zabić za nielubienie Syriusza, ale recenzja jest tak dobrze napisana, że się powstrzymam).
    W sumie to zawsze jestem przybita po przeczytaniu "Księcia", ale ok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie musisz mnie już zabijać, po skończeniu całej serii uznałam, że Syriusz jednak nie był taki zły :D
      Ja będę chyba przybita do końca życia, eh...

      Usuń